Same słowa nie wystarczą
Okres świąteczno-noworoczny obfituje, jak co roku, w „radość” i „szczęście” odmieniane przez wszystkie przypadki. Są to słowa, które wypada po prostu wypowiedzieć, a wielu z nas nie zna innych życzeń, nie potrafi sformułować swojej szczerości trafniej. Niezależnie od formy otrzymanych bożonarodzeniowych powinszowań, warto zastanowić się w sobie, jak realnie wpłynąć na własną radość i szczęście. Bo od samych życzeń ich nie doświadczymy.
Szczęście i radość dzieją się w nas
I tutaj z pomocą przychodzą nam endorfiny. Posiadamy biochemiczną umiejętność ich wytwarzania i to właśnie one zapewniają nam tak pożądany, choć jedynie chwilowy, stan rzeczywistego upojenia szczęściem.
Produkuje je nasz mózg i rdzeń kręgowy, a wpływają na świadomość, stan uczuć i poziom odczuwania bólu. Zostały odkryte dopiero pół wieku temu, w latach 70., a ich nazwa to skrót od endogennych morfin, czyli wytwarzanych przez organizm opioidów. Są grupą hormonów peptydowych odpowiedzialnych za zadowolenie z siebie i dobre samopoczucie.
Opioidy to między innymi morfina czy kodeina, a więc substancje egzogenne fundujące organizmowi ludzkiemu stany upojenia, euforii, całkowitej redukcji stresu. Endorfiny także wykazują działanie narkotyczne i znieczulające organizm, a najsilniejsze działanie wykazuje beta-endorfina wytwarzana przez przysadkę mózgową. Wskutek endorfin odczuwamy radość, błogość i zadowolenie.
Czyż to właśnie nie jest szczęście, którego tak pożądamy?
Nie obawiajmy się – nasze endogenne opioidy nie uzależniają. To wszystko trwa zbyt krótko, by organizm zdołał się przyzwyczaić. Wszak „ w życiu piękne są tylko chwile…”.
Niedobory szczęścia
Pozytywny wpływ endorfin na organizm człowieka, mimo że poznany już dosyć dobrze, wciąż stanowi przedmiot obserwacji i badań. Mimo że brak jednoznacznego stanowiska w sprawie deficytów endogennych morfin na zachowanie ludzkie, część specjalistów jest zdania, że zbyt niski poziom „hormonów szczęścia” przyczynia się do przewlekłych dolegliwości bólowych głowy czy stanów depresyjnych.
Czerpanie łyżeczką
Dlatego właśnie skłaniamy się ku własnej projekcji szczęścia, nawet tego chwilowego i ulotnego. Jednak w jak najczęstszych dawkach! Znane powiedzenie doradza nam czerpanie łyżeczką w miejsce czerpania chochlą. Tak właśnie jest z endorfinami. Przeanalizujmy, gdzie zanurzać łyżeczkę, by zaczerpnąć prawdziwego szczęścia, co chwila.
Ruch na pierwszym miejscu, znów
No, nie chce być inaczej! Ponownie aktywność fizyczna wysuwa się na pierwszy plan. To dzięki niej doznamy szczęścia. Wysiłek absolutnie nie musi być bardzo intensywny, lecz ciało ma poczuć, że jest w ruchu. Mięśnie muszą się rozgrzać, a serce przyspieszyć swoją akcję. Spacer, przejażdżka na rowerze, pływanie czy taniec… A może zwłaszcza taniec! Muzyka, harmonia dwóch ciał, radość chwili – to właśnie szczęście w czystej postaci. Podobnie z intensywnym wysiłkiem podczas uprawiania sportu – zachodzi wówczas zjawisko zwane „euforią biegacza”. Im bardziej zmęczeni jesteśmy, tym bardziej nam błogo i euforycznie, i znajdujemy w sobie pokłady energii do dalszego wysiłku. Z uśmiechem na twarzy. Taka właśnie jest magia endorfin. To ona sprawia też, że rodząca kobieta nie odczuwa bólu aż tak bardzo i znajduje motywację do dalszych zmagań porodowych.
Zrozumienie, bliskość i intymność
Bliski, przyjazny kontakt z drugim człowiekiem okraszony więzią erotyczną to kolejne niewyczerpane źródło endorfin. Seks potrafi zapewnić swoistą fontannę hormonów szczęścia, poczynając od gry wstępnej, na finalnym spełnieniu kończąc.
Tabletka na szczęście?
Na szczęście (nomen omen) jeszcze czegoś takiego nie stworzono. Za to nieskrępowanie można czerpać radość z naturalnie występujących w przyrodzie substancji. Ciemna czekolada (kakao), banany, owsianka, ryby morskie, szpinak – to szczęście na talerzu, a także… bardzo pikantne potrawy, których ostrość i swoista „bolesność” dla organizmu zostaje zniwelowana poprzez wyrzut endogennych morfin.
Relaks pod każdą postacią
Nieważne co i jak, ważne, by dla nas samych stanowiło źródło odprężenia. Wówczas poziom endorfin wzrośnie, dając poczucie radości, upojenia, szczęścia. Dla jednych będzie to wieczór we dwoje, dla innych – samotny spacer lub słuchanie muzyki. Ktoś inny wybierze dobrą lekturę lub medytację czy jogę. Ilu nas, tyle sposób na relaks. Niektórzy doświadczą go nawet w czynnościach znienawidzonych przez większość, na przykład w prasowaniu, myciu okien lub pracach ogrodowych.
W każdym i wszędzie
Szczęście, choć z chemicznego punktu widzenia jest identyczne u każdego, tak naprawdę okazuje się sprawą indywidualną. Pamiętajmy jednak, że jest w nas i wokół nas. Potrzebna jest tylko świadomość. Tę miał pobudzić przeczytany właśnie tekst. Projektujcie radość według własnych upodobań.
0 komentarzy