Dawne praktyki lecznicze pełne są rytuałów i zazwyczaj bazują na ludowych mądrościach czy nawet przesądach. Znajdziemy w nich również wiele odniesień do mitologii naszych przodków. Gdy przyjrzymy się bliżej dawnym letnim przesądom i rytuałom zdrowotnym, dostrzeżemy bujną wyobraźnię dawnych ludzi, ale też spostrzegawczość i wnikliwą obserwację świata.
Przekonajcie się, co jest wam znane do dziś, a co już dawno zostało zapomniane.
DLACZEGO BABY
Na dawnej polskiej prowincji leczeniem i odmawianiem uroków zajmowały się wiekowe baby. To one przyjmowały porody, czarowały i znały się na ziołach, z których potrafiły przygotować maści i eliksiry o uzdrawiających właściwościach. Wśród wiejskiej społeczności wzbudzały uznanie, ale i lęk – podobnie jak wszystkie kobiety, które dożywały sędziwych lat. O ile wiek powyżej 60. roku życia był powszechny wśród mężczyzn, o tyle u kobiet uważano go za coś nadnaturalnego. Stąd już jeden krok do łączenia wyobrażeń demonów z wizerunkiem starej, brzydkiej i pomarszczonej baby.
LETNIE ZAGROŻENIA
Południową porą latem na polach grochu lub peluchy trzeba było uważać na babę grochową. Przybrana w wysuszone pęki grochowin, z łubinowymi pędami zamiast włosów bardzo chętnie porywała i zjadała niepilnowane dzieci. Żniwiarzy śpiących w cieniu dusiła i gryzła. W lasach natomiast kręciła się baba jagodowa. Miała suknię z leśnych roślin, a na głowie kłębowisko ziół. Straszyła dzieci, które zbierały jagody i grzyby. Te, które nie zdołały jej zauważyć i w porę uciec, łapała za szyję i próbowała dusić.
Obie zjawy to odmiany znanych południc, które mogły przybierać różne kobiece postacie i atakowały ludzi, którzy nie zeszli z pola w najgorętszym momencie dnia… Czy nie wydaje się Wam, że po prostu uosabiały zasłabnięcia, udary czy zawały serca…?
DUCH CZARNEGO BZU
Bzionek był dobrym, opiekuńczym duchem, który stał na czatach domowego obejścia, strzegąc go przed złymi mocami. Żył sobie pod krzakiem czarnego bzu, który jest rośliną rosnącą i dziś z powodzeniem w pobliżu ludzkich siedlisk. Czarny bez otoczony był z powodu bzionka swoistym kultem, nabożną czcią. Pod żadnym pozorem krzewu nie można było zrywać, wykopywać czy palić nim w piecu! Mocno gorączkujące dzieci zanoszono pod krzak tej rośliny, aby dobry duch zabrał z niego chorobę. Dziś znamy szerokie prozdrowotne działanie czarnego bzu, a zwłaszcza jego właściwości napotne…
Choć wiele z dawnych wierzeń może dziś budzić uśmiech, ich źródła często tkwiły w realnych obserwacjach przyrody i ludzkiego zdrowia. W ludowych rytuałach i postaciach z przeszłości odnajdujemy echa dawnych sposobów radzenia sobie z tym, co dziś tłumaczymy nauką.
0 komentarzy