Jesień nie tylko ta złota
Kiedy poranki stają się coraz zimniejsze i ciemniejsze, u osób z mniejszą zdolnością adaptacji do zmieniających się warunków pogodowych, występuje zespół objawów psychicznych i fizycznych nazywany przesileniem jesiennym. Ciemne oblicze jesieni objawia się ciężkim sinym niebem, przeszywającym zimnem wiatrem i mocnym spadkiem naszej odporności i… nastroju.
Spadek nastroju
Badania nie wskazują dobitnie, że jakiś typ aury sprzyja lub nie sprzyja konkretnym ludziom, ale faktem jest, że zmiany temperatury, wcześniejszy zmrok i zmniejszona aktywność fizyczna u niektórych osób pogarszają kondycję psychiczną. Stajemy się smutni, bez chęci do życia, przygnębieni. Fizycznymi objawami takiego stanu są: senność lub problemy ze snem, osłabienie organizmu i wzmożony apetyt (na poprawę nastroju) lub utrata smaku i łaknienia.
Człowiek elementem przyrody
Jesienny spadek nastroju – choć może złościć – uświadamia nam, że człowiek stanowi nieodłączny element przyrody i stale poddawany jest jej naturalnemu biegowi. Po aktywnych wiosenno-letnich miesiącach jesienią tempo życia wszystkich organizmów hamuje, by przejść w zimowy okres wyciszenia. Podczas krótszych dni i mniejszej ilości światła słonecznego od zarania dziejów człowiek jak i cała przyroda wokół popadali w swoisty stan uśpienia – nawet metabolizm żywych organizmów zwalnia, aby zaoszczędzić energię na przetrwanie zimy. Widać więc, że jesienna chandra ma wymiar adaptacyjny – zmusza do regeneracji wyeksploatowanego latem organizmu.
Psychika ludzka również potrzebuje chwil smutku, zadumy, czasu na refleksje. Po to jest jesienna szaruga. Mamy szansę poczuć się elementem przyrody, współodczuwać wraz z nią przejście w kolejny etap. Bez tego doświadczenia nie oczekiwalibyśmy wiosny, nie byłoby miejsca na nadzieję.
Gdy smutek nie mija
Niektórym jesienny smutek nie mija, a zaczyna bardzo utrudniać codzienne funkcjonowanie. U około 15 % populacji środkowej i północnej Europy odnotowuje się depresję sezonową, czyli sezonowe zaburzenie afektywne (Seasonal Affective Disorder). Cierpią głównie osoby młodsze (między 20. a 40. rokiem życia), zwłaszcza kobiety (4 razy częściej niż mężczyzn) i dzieci.
Przyczyna tkwi w niedoborze światła słonecznego docierającego do naszych oczu, wskutek którego okołodobowy rytm człowieka ulega rozregulowaniu. Zmniejsza się również poziom serotoniny odpowiedzialnej za utrzymanie dobrego nastroju.
Wzmożona uwaga
Do niebezpiecznych konsekwencji sezonowego zaburzenia afektywnego zalicza się m.in.: sięganie po używki i nadużywanie ich (alkohol, narkotyki), obżarstwo i tycie, spadek odporności organizmu i częstsze infekcje, kłopoty z nauką, zaniedbywanie pracy i relacji interpersonalnych, a nawet próby samobójstwa.
Jeśli cokolwiek we własnym nastroju i zachowaniach nas niepokoi, nie bójmy się diagnozy specjalisty. Zacznijmy od lekarza rodzinnego, aby wykluczyć inne dolegliwości. Bądźmy czujni wobec naszych najbliższych.
Więcej światła
Depresję sezonową leczy się światłem, bo to jego brak tak bardzo obniża nastrój. Fototerapia polega na regularnym poddawaniu się działaniu lamp fluorescencyjnych, które naświetlają oczy pacjenta jasnym sztucznym światłem o mocy zbliżonej do naturalnego (2,5 – 10 000 lusków). Kolejne sesje pozytywnie wpływają na wytwarzanie i działanie przekaźników mózgowych – serotonina ulega podwyższeniu, a melatonina się obniża. Dobowy zegar biologiczny zaczyna działać właściwie. Fototerapię charakteryzuje duża skuteczność (60-80%), a poprawę stanu pacjenta widać już po kilku dniach stosowania.
Do takiej metody leczenia sezonowego zaburzenia afektywnego włącza się czasem psychoterapię oraz leki przeciwdepresyjne zawierające fluoksetynę.
0 komentarzy