Smartfonizacja to dziś ogólnospołeczny trend, który jednak ma więcej cech epidemii na skalę światową niż samej tylko mody. Rzeczywiście telefony komórkowe stały się największym nałogiem XXI wieku, a socjologowie nazywają to uzależnienie fonoholizmem.
Jak każde uzależnienie nałogowe używanie telefonu niszczy ludzkie zdrowie, czego wielu z nas doświadcza, lecz – być może – jeszcze nie potrafi tego nazwać i połączyć ze sobą.
Tymczasem fizyczne dolegliwości związane z fonoholizmem doczekały się już swojej nazwy – Text Neck Syndrome lub Head Down Syndrome, a po polsku syndrom SMS-owej szyi to zespół dolegliwości bólowych, na które uskarżają się osoby stale korzystające z urządzeń mobilnych.
Wszystkiemu winna „najwygodniejsza” dla nas pozycja do czytania
z ekranu telefonu, która wymusza pochylenie głowy ważącej 5,5 kg pod kątem od 15 do 60 stopni. Tak wygięta szyja to zwielokrotniony wzrost siły, z jaką głowa naciska na kręgosłup.
Tylko przy 15 stopniach nachylenia głowy nacisk na kark wynosi aż 12 kg! Przy maksymalnym jest to nawet 30 kilo!
Jeśli zauważasz u siebie syndrom SMS-owej szyi, nie lekceważ tego! Zgłoś się do specjalisty, który ustali, jaka jest przyczyna bólu, które mięśnie są napięte, a które wymagają rozluźnienia, jak również zaleci stosowną rehabilitację.
Możesz też zignorować ból w odcinku szyjnym, ale po czasie najpewniej pojawią się następne dolegliwości – bóle kręgosłupa lędźwiowego, ramion, barków, górnej części pleców.
A jak samodzielnie chronić się przed syndromem Head Down Syndrome?
- Ograniczyć czas korzystania z urządzeń mobilnych.
- Zmienić nawyki! Trzymaj telefon na wysokości oczu podczas czytania i jak najczęściej dyktuj treści wiadomości zamiast pisać je w pochyleniu.
- Regularnie gimnastykować szyję i mięśnie barków.
- Zadbać o fizjologię snu. W łóżku spędzamy aż 1/3 doby, dlatego kręgosłup musi należycie wypocząć. Poduszka musi odpowiednio podpierać odcinek szyjny kręgosłupa. Szyja nie może się wyginać ani opadać!
0 komentarzy