Piątek i liczba 13 uznawane są za wyjątkowo niedobre połączenie. Każdorazowo wywołują sporo emocji i komentarzy, zwłaszcza, że taki układ kalendarza zdarza się maksymalnie 3 razy w roku. Tym razem to drugi taki dzień, w dodatku na chwilę przed Bożym Narodzeniem.
Czy faktycznie jest się czego obawiać?
Negatywny odbiór trzynastki jest głęboko zakorzeniony w kulturze od czasów starożytnych. System matematyczny opierał się przecież na wielokrotności liczby 12. Było 12 głównych bogów Grecji i Rzymu oraz 12 plemion izraelskich. Tuzin był więc doskonałością, a 13 znajduje się poza schematem. To dlatego zdrajca Judasz był trzynastym, jakby ponadprogramowym uczestnikiem Ostatniej Wieczerzy. Można przyjąć, że jego zachowanie potwierdza pechowość trzynastki lub uznać, że czyny Judasza to źródło piętna tej liczby.
Jakkolwiek, do dziś w niektórych hotelach nie znajdziemy pokoju numer 13, 113, 213 itd; wiadomo też, że na lęk przed tą liczbą cierpieli wielcy tego świata – na przykład Napoleon Bonaparte czy Franklin Roosevelt. Ten ostatni nie znosił kolacji z trzynastoma gośćmi przy stole, bo był przekonany, że ktoś z uczestników umrze w ciągu roku. Z uzupełnieniem liczby gości do 14 radzono sobie w ten sposób, że któryś z panów przychodził ze swoją sekretarką.
Współcześnie zdarza się ludzie przesądni unikają lotów, a nawet jazdy samochodem czy wychodzenia z domu!
Co do piątku, to nawet bez trzynastki nie był lubianym dniem tygodnia…
Poza tym, że wtedy właśnie ukrzyżowano Jezusa, w kulturze słowiańskiej piąty dzień tygodnia poświęcony był bogini Mokosz. A ta jako patronka seksualności i płodności miała też cechy wampiryczne.
0 komentarzy