Od najmłodszych lat powtarza się nam, że warto je mieć i dążyć do ich realizacji. Obok miłości i szczęścia stanowią równie częsty temat piosenek, które co rusz słyszymy w radio. Przynajmniej raz w roku (w dniu urodzin) ktoś szczerze życzy nam ich spełnienia.
Marzenia – czyli kształt naszych najgłębszych pragnień, nasze indywidualne projekcje szczęścia.
Czy każdy musi je mieć? Czy warto marzyć?
U progu najradośniejszej pory roku przyjrzymy zagadnieniu marzeń. Zastanowimy się, jaką rolę spełniają w życiu człowieka i czy rzeczywiście mogą uczynić je pełniejszym.
Potomkowie Ikara?
Pierwszą znaną całemu światu parą marzycieli są mitologiczni Dedal i Ikar. Gdyby pierwszy nie marzył o ucieczce z Krety i wyrwaniu się królowi Minosowi, a do tego nie miał ogromnego talentu, ten drugi nie wzniósłby się w powietrze. Jednocześnie, gdyby Ikar się nie rozmarzył, gdyby nie dał ponieść się pragnieniu wzniesienia się jeszcze bliżej słońca, urzeczywistniłby marzenie swego ojca o wolnym życiu. Jednak czy aby na pewno skrzydlaty młodzieniec nie zaznał wolności, choćby przez moment? Czyż jego osobista projekcja szczęścia nie dokonała się wówczas, gdy mimo pełnej świadomości niebezpieczeństwa, wzbił się wyżej?
Jesteśmy potomkami ludzi żyjących dawniej. Mimo upływu czasu i zmiany zewnętrznych warunków życia, w sferze marzeń pozostajemy Ikarami.
Wszyscy na jakimś etapie życia miewamy marzenia, mniejsze lub większe, jedno konkretne lub kilka drobnych.
Własny świat
Marzenia stanowią furtkę do intymnego świata wyobraźni i wprawiają nas w stan błogości i ukojenia.
Oczywistością jest, że nikt nie marzy o sprawach przykrych. Rozmyślanie o przyjemnościach i korzyściach wpływa na wzrost produkcji endorfin potocznie zwanych hormonami szczęścia. Za sprawą naszych i tylko naszych marzeń odrywamy się od otaczającej rzeczywistości i przenosimy w świat, w którym zachcianki i pragnienia zostają spełnione – taki stan buduje w nas pozytywny nastrój i daje uczucie odprężenia. Możemy marzyć o przyszłości lub odgrywać scenariusze przeszłe po raz kolejny i zmieniać bieg wydarzeń na lepszy, co z pewnością wywołuje uśmiech na twarzy. Rozmyślając i marząc, mamy wyłączność! To nasz azyl, oaza spokoju, teren prywatny i pilnie strzeżony. To czas poświęcony tylko sobie, z którego może zrodzić się konkretne działanie…
Bujanie w obłokach i niebieskie migdały
Permanentni marzyciele, zwłaszcza ci w miejscu nauki czy pracy, bywają karceni przez otoczenie za głowę w chmurach, bujanie w obłokach czy rozmyślnie o niebieskich migdałach. Tak na marginesie, warto zwrócić uwagę, że język łączy marzycielstwo z terenami podniebnymi, kolorem niebieskim, więc wciąż nawiązuje do wspomnianego pramarzyciela Ikara.
Czy marzenia są czynnikiem wyzwalającym konkretne działanie? Czy są czymś więcej niż zanurzaniem się w sferę komfortu wyobrażeń ?
Większość ludzi, z pewnością za sprawą przytoczonych wyżej i powtarzanych powszechnie zwrotów, traktuje marzenia jak coś nierealnego i nieosiągalnego, ot marzycielskie bujanie w obłokach… Jednak marzenia mogą stać się celem, a cel wyznacza kierunek drodze, którą będziemy podążać. Tak więc, by spełnić marzenie, należy zacząć działać! Mając konkretny plan i realizując go krok po kroku, okaże się, że marzenie nie jest tylko marzeniem, lecz staje się punktem, do którego zaczynamy się zbliżać.
Marzyć z głową, czyli o realizmie bujania w obłokach
Okazuje się, że marzyć można dobrze i źle… a może raczej – konstruktywnie i niekonstruktywnie. Marzenia realistyczne, uwzględniające nasze możliwości i ograniczenia pozwolą wybrać taką drogę do ich realizacji, która zapewni nam ciekawą przygodę zakończoną osiągnięciem celu, czyli pełną realizacją pragnienia, jakim jest marzenie. Przy harmonii działania często zdarza się tak, że umyka nam moment spełnienia się marzenia! Tak bardzo pochłanie nas sama droga. Warto zrozumieć, że działanie, choć niezbędne do postępu, nie musi wcale być spektakularne, pełne fajerwerków. Istotą osiągania marzeń jest bowiem kontakt z samym sobą. O ile marzenia wynikają z nas samych, są spójne z naszą naturą, spełniają się bezwysiłkowo, przy zachowaniu spokoju serca.
Tylko w swoich butach
Uważajmy, by nie budować własnych marzeń na zazdrości lub powinności. Wówczas nie będą to nasze osobiste pragnienia, lecz marzenia innych ludzi. Niestety coraz częściej trudno odróżnić, czy chcemy dążyć do realizacji pragnienia sami z siebie, z własnej potrzeby, czy dlatego, że dane marzenie wmówiła nam kultura lub przodkowie.
Nie chodźmy w cudzych butach! Zanim przystąpimy do działania mającego doprowadzić nas do celu, jakim jest „marzenie”, szczerze odpowiedzmy sobie na następujące pytania:
- Po co mi to jest?
- Co dzięki temu chcę uzyskać?
- Jak chcę się czuć po osiągnięciu celu i spełnieniu marzenia?
- W jaki sposób będę spełniać to marzenie?
- Czy jest tylko jedna droga? Którą wybiorę i dlaczego?
- Jakie jest ryzyko? Czy chodzi mi właśnie o taką proporcję zysków do strat?
- O co muszę zadbać, by osiągnąć to, na czym mi zależy?
Marzenia bywają niebezpieczne
Nierealne pragnienia i obsesyjne dążenie do ich spełnienia potrafią zniszczyć życie człowieka. Alarmujący jest moment, w którym marzenia – zamiast pobudzać do działania i rozwoju – zaczynają odgradzać nas od rzeczywistości, stając się schronem przed szarością i złem tego świata. Liczymy wtedy jedynie na łut szczęścia, tracąc zaangażowanie w działania realnie odmieniające rzeczywistość.
Pamiętajmy! Same marzenia nie niszczą, są odskocznią, terenem prywatnych rozmyślań i motorem pozytywnych przemian własnego życia. Problemy zaczynają się wówczas, gdy zaczynamy działać wbrew własnym przekonaniom, wewnętrznym pragnieniom i zdrowemu rozsądkowi. Zatracając poczucie własnych możliwości, możemy wpaść w pułapkę destrukcyjnego marzycielstwa odbierającego motywację do jakiegokolwiek działania i przekształcającego własne istnienie w poczekalnię na cud.
W oparciu o:
www.mamnatosposob.pl
www.focus.pl
0 komentarzy